Mirnal Mirnal
205
BLOG

Ściąga dla dziennikarzy

Mirnal Mirnal Gospodarka Obserwuj notkę 4

 Trylion trylionowi nierówny

 

 

Dość często polscy (i pewnie europejscy, ale nieangielskojęzyczni) dziennikarze mylą „angielskie” biliony („billions”) z naszymi miliardami. Amerykanie podają wydatki w ich „billions” (stosując krótką skalę) i nasi fachowcy w tłumaczeniach bezmyślnie albo gapowato przenoszą ich liczebniki na nasz grunt również jako biliony (stosując długą skalę), czyli odnosimy wrażenie (jesteśmy wręcz wprowadzani w błąd!), że wydatek jest tysiąc razy większy, niż w rzeczywistości.

Na przykład zdanie „Amerykanie rocznie wydają kilka bilionów dolarów na swoje domowe zwierzątka” powinno brzmieć - „Amerykanie rocznie wydają kilka miliardów dolarów na swoje domowe zwierzątka”. Wszelkie wyjaśnienia niewiele dają – można im (naszym dziennikarzom, nie Amerykanom) wysyłać sprostowania i... nic, czyli „grochem o ścianę”. Coś na wzór fałszywego (może złośliwego?) określenia „polskie obozy koncentracyjne” (owszem, to całkiem inna ranga, ale podobny mechanizm powielania niewiedzy). Nasz bilion to jedynka z 12 zerami, zaś ich – z 9, czyli nasz „tylko” miliard. To tysiąckrotna pomyłka, czyli jakby pomylić gram z kilogramem.

Europejska (nazwijmy to w uproszczeniu), czyli długa skala, ma miliardy, biliardy i tryliardy, czego nie ma anglosaska (nazwijmy ją w ten sposób), czyli krótka skala.

14 grudnia tvn24.pl - http://www.tvn24.pl/-1,1686077,0,1,tryliony-dolarow-do-zebrania-z-nieba,wiadomosc.html - zamieścił finansowo szokującą notkę pt. „Tryliony dolarów do zebrania z nieba”, w której czytamy – „Europejski producent lotniczy Airbus spodziewa się rozkwitu tego rynku - i podwyższa swoje prognozy na najbliższe dwudziestolecie. Przewiduje, że w tym czasie znajdzie nabywców na co najmniej 26 tysięcy samolotów pasażerskich i towarowych. Przychody możliwe do osiągnięcia ze sprzedaży takiej floty samolotów oszacowano na 2,4 trylionów euro (równowartość 3,2 trylionów dolarów). Prognoza Airbusa jest mniej optymistyczna, niż przedstawiona przez jego amerykańskiego konkurenta. Koncern Boeing oceniał, że zamówienia w podobnym okresie wyniosą 3,6 tryliona dolarów”. Nasze media sypią tymi trylionami, jak śnieg za oknem, który sparaliżował pół Europy i niemal całą Polskę...

W internecie można znaleźć informację o cenie airbusu/airbusa. Np. sprzed trzech lat – „Wizz Air kupuje 50 airbusów za 3,5 mld USD. Przewoźnik chce kupić 50 airbusów A320, a jeżeli zdecyduje się na dodatkowe 25 maszyn kontrakt wyniesie 5 mld USD”. Zatem jeden samolot kosztował wówczas 70 mln dolarów (przy zamówieniu 50 sztuk) i ok. 66 mln dol. (przy zamówieniu o połowę większym). Zakładając, że nowoczesna wersja kosztuje obecnie 100 mln dol., pomnóżmy je przez spodziewane zamówienie, czyli 26 000 – koszt całkowity to 2,6 razy 10 do potęgi 12, czyli istotnie dla Anglosasów to tryliony („trillions”), jednak dla nas to „tylko” biliony (nasz trylion jest milion razy większy od anglosaskiego – chociaż coś mamy większego od ichniejszego, i to aż tyle razy!). Ponieważ zapewne przyjęto jakąś średnią spodziewaną cenę w połowie dwudziestoletniego okresu rozważań, przeto cena jednej maszyny (po zamianie skali i wg wyższych szacunków) wynosi już niemal 140 mln dolarów! Ależ inflacja i/lub popyt!

Nasz trylion to jedynka z 18 zerami, zaś ich – z 12, czyli nasz „tylko” bilion. To milionkrotna pomyłka, czyli jakby pomylić gram z toną. Gdyby ktoś zamówił tonę węgla, a przywieziono by mu milion ton tego opału... Albo gdyby bank zamówił tonę złota, a otrzymałby gram tego kruszcu...

Pusty A320 ma masę 42 400 kg. Gdyby cały był ze złota, to (przyjmując obecną cenę 50 000 dol./kg) kosztowałby ponad 2 mld dol., zaś zamówienie 26 tysięcy samolotów z tego kruszcu opiewałoby na 55 bilionów dolarów i to nadal jest „daleko” do trylionów.

Gdyby wszystkich Ziemian (ok. 7 mld mieszkańców) równo obdzielić podaną sumką (3,6 tryliona dolarów), to każdy z nas miałby ok. pół miliarda dolarów na koncie lub w skarpetach (do wyboru) i nikt nie musiałby pracować. Do pracy zgłaszaliby się ochotnicy, zaś reszta byłaby wyznaczana losowo przez maszyny totolotków maści wszelakiej. Gdyby komuś nie chciało się pracować (a przecież przemysł, służby mundurowe, urzędy, elektrownie, szkoły... musiałyby to czynić), to należałoby opornych zamykać w więzieniach albo sięgać po drastyczniejsze metody walki z nieróbstwem.

W rzeczywistości, każdy mieszkaniec Ziemi złoży się po (średnio) 500 dolarów na wspomnianą flotyllę samolotów przez 20 lat, czyli ok. 7 centów dziennie.

Można również obliczyć, że jeden kilogram airbusa jest ok. 15 razy tańszy, niż 1 kg Au, czyli za jeden nowoczesny aeroplan należy zapłacić równowartość niemal trzech ton złota.

Ponieważ wymiary banknotu jednodolarowego to - 156x66,3x0,11mm, zatem omawiane 3,6 tln jednodolarówek ułożonych wzdłuż, rozłożyłoby się na długości ponad 560 bln km, czyli naszą Ziemię można byłoby opasać nimi nie jeden raz, ale 14 miliardów razy (licząc na poziomie morza), zaś wysokość takiego dolarowego wału, bez uwzględnienia krągłości globu, wynosiłaby 1540 km. Ponieważ nasza planeta jest kulą, zatem wysokość wału ułożonego wzdłuż równika miałaby wysokość 1390 km i składałby się on z ponad 12 miliardów nawinięć (warstw).

A jaką objętość miałyby te banknoty? Czy 4096 km3 nas zaskoczy? Czyli sześcian o boku 16 kilometrów! Gdyby udało się taki sześcienny kloc wrzucić do oceanu w okolicach największej głębi (niemal 11 km), to (zakładając nienasiąkliwość oraz masę właściwą 600 kg/m3) wypchnięta przezeń woda, podniosłaby poziom wszechoceanu o niemal 7 mm. Niewiele? Może i tak, ale gdyby wszyscy ludzie jednocześnie kąpali się w morzach i zanurkowaliby, to poziom wody podniósłby się zaledwie o 1,5 mm.

Gdyby starannie upchnąć te banknoty w rurę i otoczyć nią równik, to miałaby ona średnicę... 361 metrów. Sporo? A może rozłóżmy je równomiernie po całym globie (łącznie z akwenami i bez uwzględnienia terenowych nierówności)? Utworzyłaby się skorupa o grubości 8 milimetrów, co nie wygląda może zbyt imponująco, ale gdyby wyłożyć tymi jednodolarówkami tylko powierzchnię naszej Polski, to grubość tego szmalu byłaby już bardziej obiecująca, bo nieco ponad 13 metrów. Na każdego z nas przypadałoby ponad 100 tysięcy metrów sześciennych tych banknotów, zatem gdyby je wymienić na studolarówki, to i tak mielibyśmy po tysiąc metrów sześciennych na rodaka, a przyjmując, że każdy z nas (na jawie albo raczej we śnie) ma pomieszczenia mieszkalne o szacunkowej kubaturze 50 m3, to jedynie 5% kasy upchnęlibyśmy w naszych domach (i to po wyrzuceniu wszystkich mebli, sprzętów, książek i ubrań), zaś 95% zasobów trzymalibyśmy pod gołym niebem albo w pustych halach fabrycznych, stodołach, schronach i ziemiankach.

Rocznie cały świat produkuje niemal 3500 hm3 drewna. Gdyby nawet całą produkcję przeznaczyć na wytworzenie 3,6 tln jednodolarówek, to zajęłoby to światu niemal... 1200 lat, choć oczywiście obecnie nikt nie płaci zawrotnych kwot takimi banknotami, lecz je wirtualnie reguluje...

Tvn24.pl powołuje się na BBC i wiele innych polskich mediów również dało się nabrać na powielany błąd. Polscy dziennikarze powinni otrzymać broszurkę zawierającą zestaw najczęściej popełnianych błędów (np. rozróżnianie bilionów i trylionów), zaś ich zagraniczni koledzy podobną listę (i tamże wyjaśnienie skandalicznego błędu „polskie obozy koncentracyjne”). Po zapoznaniu się z tymi informacjami, każdy tego typu błąd byłby omawiany w mediach i dziennikarz składałby wyjaśnienia tudzież przeprosiny, bowiem powtarzanie takich gaf to już jest i nudne, i skandaliczne.

PS  Przy okazji - skoro mamy skróty: mln - milion, mld - miliard, bln - bilion, to można zaproponować wprowadzenie kolejnych: bld - biliard, tln - trylion, tld - tryliard, co naszym tłumaczom i dziennikarzom nieco ułatwiłoby ich trudną robotę.

Mirnal
O mnie Mirnal

przyjazny wobec wszystkich sympatycznych ludzi, krytyczny wobec wielu zjawisk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka